Jestem niezdarna! Starzeję się, czy co? A może kłopot z oczami? Znowu mam problem z kolorem muliny! Pierwszy raz pomyliłam się w czasie haftowania portretu papieża. Na bobince z brązową muliną był odpowiedni numer, wyhaftowałam obraz, a później okazało się, że to nie ten kolor. Pomyliłam się w trakcie nawijania muliny na bobinkę.
Teraz zrobiłam błąd w odczytaniu znaczków schematu. Niby były podobne, kwadracik przekreślony poziomo i też kwadracik, ale przekreślony skośnie.
Cała wiewiórka gotowa, zaczęłam ogonek i wtedy........ katastrofa. Z łezką w oku musiałam pruć!
Było tak, jest tak:-(
Moja droga, nie Ty pierwsza, nie ostatnia! Czy się ma dziesiąc czy dzieści lat- nie ma znaczenia :)
OdpowiedzUsuńWiewióry kolory są super! :)
Oj, takie coś może wkurzyć. Ale skoro już wyprułaś zły kolor, to nie ma co płakać. Teraz została sama przyjemność - wyszywanie :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję:) Nic się nie martw. Każda z nas co jakiś czas coś pruje. Wiem, że jest to strasznie wkurzające, ale czasem trzeba:)
OdpowiedzUsuńDla mnie wiewióra wyglądała świetnie, nic bym nie zmieniała. Też się trochę naprułam i jakoś nie lubię tej czynności :( Powodzenia w xxx, czekam na efekt końcowy :)
OdpowiedzUsuńbrrr nie cierpię pruć ale przynajmniej najgorsze masz za sobą :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię prucia i jak nie muszę, to zostawiam jak wyszyłam. Bardzo często wiem o pomyłce tylko ja. Cierpliwości życzę :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio miałam też prucie połączone ze łzami kiedy to zjadłam po drodze dwa krzyżyki i spory kawałek haftu mi się przesunął. Okazjonalne prucie niestety jest nieuniknione u hafciarek. Mam nadzieję, że zapał nie ostygł i szczęśliwie ukończysz haft :)
OdpowiedzUsuńOch, nie lubię takich sytuacji :(
OdpowiedzUsuńWspółczuję prucia, bo zakończenie haftu było blisko... Ale dobrze, że zauważyłaś przed oprawieniem..
OdpowiedzUsuńTo wszystko oznacza że jesteś perfekcjonistką.Gratuluję.
OdpowiedzUsuńTo jest jedna z przyczyn, dlaczego nie przekładam muliny na bobinki :) i zostawiam w oryginalnych motkach.
OdpowiedzUsuń